KLESZCZU Atencja – Rufus

 

„Chodź zobacz on wygląda jak kleszcz” powiedziała Mirka. W ten właśnie sposób pierwszy szczeniak dostał imię. Po prawdzie to Kleszczu rzeczywiście dziwnie wyglądał. Mała głowa i duży napęczniały od mleka brzuch. I ssał, ssał, ssał – nie mógł dostać innego imienia.

Od początku był to największy, najsilniejszy szczeniak. Miał też najmocniejszy, zdecydowany charakter. Tylko Klotka potrafiła sprawić mu manto i szybko uciec. Kleszczu był też szczeniakiem, który najbardziej się zmieniał. Był z każdym dniem ładniejszy i sympatyczniejszy.

 

Był zawsze radosny, wesoły, skory do zabawy. Mimo to jak ktoś się pytał o szczeniaki odradzaliśmy Kleszcza, bojąc się, że przy swoim charakterze powinien trafić do osoby, która da sobie z nim radę. Tak to jednak w życiu bywa. Ja odradzałem, a Asia i Wojtek uparli się – tylko ten. I tak Kleszczu trafił do mojego kolegi z pracy.

 

Trzeba przyznać, że trafił bardzo dobrze. Wprawdzie zmienił imię na Rufus (ja dalej na niego mówię Klesio), ale radosny temperament mu pozostał. Widać to było na ostatniej wystawie klubowej. Bawił się doskonale, wszystko go interesowało, oczywiście oprócz wystawiania. Nawet na chwilę nie zwolnił, był wszędzie i ze wszystkimi się bawił. Jest naprawdę szczęśliwym pięknym psem. Mam nadzieję, że kiedyś dojdzie do wniosku, że warto Pańci zrobić przyjemność i ładnie pokazać się na wystawie a wtedy ring będzie jego.

 

Rufus najwyraźniej wziął sobie moje słowa do serca. Zaczął się pięknie wystawiać i odnosić swoje pierwsze sukcesy. Dwukrotnie wygrał rasę (Rzeszów i Jarosław) i mam pewność, że to dopiero początek.