KOSMA Atencja – Maruda
Nie trudno się domyśleć, dlaczego Kosmo (bo tak się teraz nazywa) dostał imię Maruda. Przez pierwsze kilka dni był największym „protestantem” ze wszystkich szczeniąt. Zmienił się bardzo szybko, ale imię mu pozostało. Był najmniejszy z piesków, ale wyglądał ślicznie.
Po cichu miałem nadzieję, że zostanie u nas. I dobrze się zapowiadało. Miał bowiem polecieć do Kanady, ale warunkiem było, że wyślemy go samego samolotem. Tego było już za dużo. Nie dość, że byłby na obczyźnie to jeszcze miałby przeżywać coś takiego. Nie zgodziliśmy się i Maruda został u nas. Niezbyt gorliwie szukaliśmy dla niego nowego domu i Marudka się zasiedział.
Wszyscy go lubili. Na spacerach budził prawdziwą euforię u dzieci i dorosłych. Zresztą z wzajemnością – leciał radośnie do każdej osoby, którą zobaczył. Pokochaliśmy go i tak naprawdę nie planowaliśmy już go oddać. Dlatego, gdy w kwietniu na wystawie w Lublinie Agata i Ola Semik zapytały czy sprzedamy im Marudkę – wcale nie byłem szczęśliwy. Wykręcałem się jak mogłem, ale uparły się i przyjechały do nas. Myślę, że wiedziały, że jeżeli od razu nie wezmą Marudy to nigdy go nie wezmą. I dopięły swego.
Teraz wiem, że była to słuszna decyzja. Cztery psy w mieszkaniu w bloku to naprawdę za dużo. Ale wtedy przez kilka dni nie mogłem sobie znaleźć miejsca. Cieszę się bardzo, że trafił właśnie do Oli. Ile razy go spotykam widzę, że jest radosnym i szczęśliwym psem, a to jest najważniejsze.
Był u nas prawie cztery miesiące i na zawsze ma zarezerwowane miejsce w moim sercu.
Koniec roku 2011 był dla Marudki szczęśliwy – w Kielcah strtując w klasie młodzieży wygrał rasę.